Pierwszy dzień był najgorszym z całego czasu spędzonego na Wyspach Kanaryjskich. Była niedziela, więc jak to w niedzielę miasto było praktycznie wyludnione, przyjechałam do niezbyt przyjemnego hostelu, nie znałam nikogo, a do tego wszystkiego padał deszcz. Dobrze, że to był tylko jeden dzień, a potem było tylko lepiej, bądź co bądź - to Wyspy Kanaryjskie.